2015.05.16. Czerwone Wierchy z jajami :)

         Witam :)
  Zaczynałem moją przygodę z górami , a jakże by nie inaczej , od Tatr . I przez parę lat tylko tam jeździłem (no jeszcze nasze świętokrzyskie deptałem , ale są pod ręką/nogą więc tu zawsze łatwiej :) Żadnych innych gór nie widziałem i nie chciałem znać :) Po polskiej stronie Tatr wszystko przełaziłem wszerz i wzdłuż oraz wzdłuż i wszerz po parę razy (szczerze - oprócz jednego miejsca , a czemu tam nie wszedłem - a skądże ja mogę to wiedzieć:) Po słowackiej z racji problemów komunikacyjnych jeszcze parę miejsc zostało (naprawdę parę , niewiele:)  , ale już mi się tam dreptać nie chciało , w innych kierunkach się wędrowało :) Z czasem  w Tatry prawie w ogóle nie jeżdziłem . Zacząłem odkrywać inne pasma górskie w naszym kraju i też już większość przełaziłem . Póżniej doszły wędrówki ,,po sąsiadach,, - Czechy , Słowacja i przede wszystkim piękne Karpaty Ukraińskie (to już zasługa mojego serdecznego przyjaciela Mietka). Dzięki rodzince  poznałem i pokochałem ścieżki Wielkiej Brytanii  i zacząłem myśleć i realizować dalsze wyprawy :)  Może o tym wszystkim innym razem napiszę :)

   Ale ostatnimi latami nieśmiało raz/dwa razy w roku (w zeszłym chyba SZEŚĆ!!!:) zacząłem znowu odwiedzać nasze kochane Taterki . Głównie dzięki namowom kolegów z pracy z którymi na nowo poznawałem uroki tatrzańskich szlaków.  Należę do Klubu Górskiego od początku jego reaktywacji , średnio raz w roku jestem na spotkaniu  i nawet raz udało mi się dreptać z Klubem na wycieczce:) Na lutowym spotkaniu prezes Paweł zrobił małą prezentację , ciekawie to nawet wyglądało ale jakoś mnie nie wzruszyło - ot takie odgrzewanie kotleta , teraz inne plany po głowie mi latają :) Ale póżniej ,,mój Marek,, szlachetnie mnie połechtał i ... wróciłem do domu . A tu cały czas brzęczą mi po głowie jego słowa , no więc trzeba było coś z tym zrobić :) Dlaczego by nie powrócić do mego pierwszego górskiego zauroczenia , podobno stara miłość nie rdzewieje :) Posiedziałem trochę nad mapami i tak powstal plan . Jest paru zapaleńców , którzy poza tymi górami świata nie widzą i na inne tylko kręcą nosem więc ekipę łatwo była zebrać :) 

  http://www.pttkhts.hg.pl/odznaki/tatrzanskie_2tys.html

  Cieszy mnie każda nowa inicjatywa zdobywania nowych odznak (choć samemu mi się już nie chce podbijać tych książeczek , tyle ich bylo , lepiej się wędruje bez tych obciążeń:) , dzięki temu na szlakach pojawiają się nowe twarze. Przecież o to chodzi , żeby zachęcić głównie młodych ludzi i popularyzować turystykę :)

  Tatrzańskie Dwutysięczniki , 55 miejsc do zdobycia :) Cel ambitny (chyba tak:) i na pewno do zrealizowania więc ...  Na pierwszy raz trasa niezadługa , żeby się nie zniechęcić :) Wyjazd o godz 2:15 z domu , pozbieranie ferajny i o godz 3 obieramy kierunek - Kiry . Tu już , nie tak jak byłem w zeszłym roku, parkingowy był czujny i nim zdążyłem wysiąść z samochodu już miałem wypisaną kartkę z tatrzańskim pozdrowieniem  :)

  Kiry - Dolina Kościeliska - Upłażańska Kopka - Chuda Przełączka - CIEMNIAK 2096m npm - Mułowa Przełęcz - KRZESANICA 2122m npm - Litworowa Przełęcz - MAŁOŁĄCZNIAK 2096m npm - Małołącka Przełęcz - KONDRACKA KOPA 2005m npm - Kondracka Przełęcz - Giewont - Kondracka Przełęcz - Dolina Małej Łąki - Miętusi Przysłop - Dolina Kościeliska - Kiry  

  Czyli Czerwone Wierchy z Giewontem na deser :)  Przeszliśmy 20,6km i zrobiliśmy 1669m przewyższenia.  Jedna z najwspanialszych i niewymagających tras w Tatrach po naszej stronie . Zarazem jedna z pierwszych moich tatrzańskich wędrówek , choć wtedy szedłem z Kasprowego Wierchu.  Pogoda była wspaniała , słoneczko mile nas głaskało a wiaterku było mało :)  Ruch na szlaku już dało się zauważyć , ale tłumów nie było . Naszym celem były Czerwone Wierchy , czyli cztery dwutysięczniki ale na Giewoncie ludzisków było niewiele więc skożystaliśmy z okazji i wdrapaliśmy się też na tego śpiącego rycerza :) Ostatnio byłem tam chyba z osiem lat temu przy całkowitym braku publiki , jak na tą górę rzecz to niesłychana :) Ekipa była zwarta , w miarę szybko osiągnęliśmy Ciemniaka a póżniej już tylko cieszyliśmy nasze oczy wspanialymi widokami .:) Od Małołączniaka było już trochę turystów , idących głównie w przeciwnym do naszego kierunku . Przez całą naszą trasę przewijały się jakieś jajka (tak chyba głównie zapamiętamy tą wędrówkę:)  ale mimo przeciwności losu daliśmy radę i zadowoleni oraz w dobrych humorach zeszliśmy z powrotem do Kir . Stąd już tylko w drogę do domu i nawet w miarę szybko , po trzech godzinach byliśmy w Kielcach.  Tatrzańskie ścieżki deptali - Ela , dwie Ewy , Marek , Dzidek i piszący :)

  Tak oto dzięki Markowi , który potrafił na nowo rozpalić tatrzański ogień zrobiliśmy pierwszą odslonę nowej przygody :) Przy dobrej pogodzie następna będzie za miesiąc :)

 Pozdrawiam słonecznie i po jajcarsku :)

  Łazior Świętokrzyski

 

 

Galeria: 

Komentarze

Obrazek użytkownika jacek rutkiewicz

Zapraszam osoby uprawiające lub zainteresowane kajakarstwem.Chciałbym założyć Klub Kajakowy przy PTTK kielce. Wszystkich zainteresowanych proszę o kontakt z Jackiem Rutkiewiczem nr tel. 696 144 351. Pozdrawiam.