2018.05.12. Tarnica z Haliczem

                    Witam :-)
     Od dawien dawna kraina ta była naznaczona diabelskim piętnem. Na ziemi tej zapomnianej przez Boga tylko czarty baraszkowały czyniąc rozboje , awantury i gwałty między sobą. Diable zastępy panoszyły się po dolinach i połoninach a ludzie widząc ich mnogość bali się tu osiedlać. Ziemia ta pozostawała bez nazwy , bo jakże nazwać taką czarcią krainę. Diabelskie naczalstwo wyhodowało tedy w swych piekielnych czeluściach dwie nowe odmiany diabłów nazywając je Biesami i Czadami. Różnili się tak bardzo od swych pobratyńców , że postanowiono umieścić je w odosobnionym piekielnym rezerwacie. Najdzikszym i najmroczniejszym miejscem wydawał się wtedy właśnie ten skrawek karpackiej ziemi i zesłane tu Biesy z Czadami zaczęły harcować w najlepsze po górach i dolinach. Z czasem diabły zrozumiały , że żaden człek nie chce się tu osiedlić bo gdzie jest zło tam musi być i dobro. Niestety nie znalazły w niebiosach ani jednego chętnego anioła co by zstąpił w tą piekielna krainę . Postanowiły przeto Biesy z Czadami rzucić monetą  i wyszło im , że Biesy będą od złego , a Czady od dobrego. I gdy wróciła do tej krainy normalność wraz z nią zaczęli przybywać ludziska . Powoli zasiedlali kolejne doliny nad rzekami aż w końcu i pod samymi połoninami zakładali osady. Z czasem od imion jej pierwszych mieszkańców krainę tą zaczęto nazywać Bies-Czadami. A ludzie dalej żyją tu w zgodzie , jedni z Czadami a inni z Biesami . Biesy nadal figlują i psocą ludziskom co nie miara a dobre duszki Czady pomagają ludziom i czuwają nad pięknem tego zielonego skrawka Karpat. Można je jeszcze spotkać ukryte w dziuplach starych buków , choć tych starych buków coraz mniej. Na wędrowców rzucają czar który sprawia , że w Bieszczady przyjeżdża się tylko raz. Potem w Bieszczady się już tylko wraca :-)
    Najwyższym szczytem polskich Bieszczadów jest mierząca 1346m npm Tarnica która swą nazwę wzięła z języka rumuńskiego od leżącej pod jej wierzchołkiem przełęczy . Na Tarnicy z daleka widać charakterystyczny żelazny krzyż. To już trzeci który stoi na jej wierzchołku. Pierwszy został ustawiony w 1979r upamiętniając pobyt na Tarnicy księdza Karola Wojtyły , póżniejszego papieża Jana Pawła II. Kolejny postawiony w 1987r został zniszczony przez wichurę (a może Biesy to sprawiły :-) a nowy siedmiometrowy zmontowano w 2000r  Tarnica stała się także celem pielgrzymek które corocznie odbywają się w Wielki Piątek. Trzecim co do wielkości szczytem naszych Bieszczadów jest mierzący 1333m npm Halicz. Według legend dawniej był tu styk granic Rusi , Węgier i Polski. Według innej ponoć na Haliczu Ukraińska Powstańcza Armia dokonywała egzekucji na nieposłusznej ludności bojkowskiej wieszając ich na szubienicy i na polskich żołnierzach którym ścinano głowy toporami. Na Haliczu stoi pierwotny żelazny krzyż przeniesiony tu z Tarnicy. Wokół wiele śladów okopów i stanowisk strzeleckich z okresu I wojny światowej. Na koniec cerkwisko i cmentarz w Wołosatem , niegdyś dużej wsi bojkowskiej. Całkowicie wysiedlona i spalona w 1947r na powrót została zasiedlona w latach 80-tych XXw  obecnie jest niewielką osadą turystyczną. Wołosate jest najdalej wysuniętą na południe zamieszkaną miejscowością Polski.
    Ustrzyki Górne - Szeroki Wierch - Przełęcz pod Tarnicą - TARNICA 1346m npm - Przełęcz pod Tarnicą - Przełęcz Goprowska - HALICZ 1333m npm - Rozsypaniec - Przełęcz Bukowska - Wołosate
    Piątka Krasnali w składzie : Ela , Ewa , Marek , Mirek i piszący pokonała dystans 25,7km i 1158m przewyższenia.
   Na ,,Koronę Bieszczadów,, natrafiłem , jak to zwykle bywa przypadkiem w internecie. A że to zjawisko zarażliwe to i część Krasnali się zainfekowała:-)  Z tygodniowym więc opóżnieniem , ale za to w poszerzonym składzie zaczęliśmy w piękny majowy weekend nową przygodę. Dzięki najnowszym aktualizacjom pomykaliśmy nocą wspaniałym traktem do Cisnej :-) Po drodze , nie wiedzieć czemu przyświecał nam wznoszący się słoneczny rogalik a rankiem pierwsza panorama połonin z wieży zagospodarowanej hamakiem bez gościa który zdradził go dla auta . Na trasie wędrówki humory dopisywały , jakieś tam patelnie i ślepe kanarki fruwały a na Przełęczy Bukowskiej były problemy z ustaleniem granicy :-)  Panowała obopólna nieskrywanie wielka radocha ze zdobywania kolejnych pieczątek :-) Jak na prawdziwych wyrypiarzy przystało dalszą drogę z Wołosatego pokonaliśmy w zawrotnym tempie - busem :-)  W Ustrzykach Górnych przekonaliśmy się w sklepie że są bułki z tego roku , a w Bieszczadzkiej Legendzie zasmakowaliśmy przesmacznych specjałów bieszczadzkiej kuchni :-)  Na koniec dnia husaria poprowadziła nas na nocleg pod Szerokim Wierchem gdzie sami zafundowaliśmy sobie zimno jak w psiarni :-)
    No to zaczęło się !
    Na pierwszy ogień dwa najwyższe szczyty do tej Bieszczadów Korony :-)
    Pozdrawiam serdecznie :-)
    Łazior Świętokrzyski

Galeria: