2017.06.25. Ziarski Baranec :-)
Witam :-)
W nocy straszyły nas budziki i jakoweś bestyje buszujące pod oknami , a może w pokoju ? :-) Prosto z Chaty Koziar położonej u wylotu Ziarskiej Doliny żółtym szlakiem udaliśmy się ziarsko do góry. Po drodze na Gołym Wierchu zastała co nie których mała kima ale i tak bez większych przeszkód dotarliśmy na wybitny zachodnio tatrzański szczyt zwieńczony betonowym słupem niczym na ukraińskim Pikuju. Jeden z piękniejszych tatrzańskich wierchów mierzący 2185m npm Baraniec. Na pewno pomimo upału cieszący zdobywców ,,Tatrzańskich Dwutysięczników,, którzy znowu zbłąkali w te strony :-) A dalej był prawdziwy ,,dzień świra,, ! Ziarsko przez następny dwutysięcznik , Smrekiem zwany do Ziarskiej Przełęczy i jeszcze siłą rozpędu na następny szczyt wcale nie płacząc :-) Jak za dawnych dobrych lat , no może jak za dawnych :-) Pogoda się ustabilizowała na upalną z wiaterkiem , widoki piękne i aż płakać się chciało , że trzeba to miejsce opuścić :-) Do przepięknej Smutnej Przełęczy nastąpiło sponsorowane testowanie ,,laczków wspinaczkowych,, a tam mimo , że ostatnio mieliśmy małą biesiadę teraz obyliśmy się tylko czekoladą , ale fructową za to ;-) Z przełęczy przez Pośredni Groń zmodyfikowanym niebieskim szlakiem zeszliśmy do schroniska , gdzie spotkaliśmy dobrych , starych znajomych :-) Radościom nie było końca , no może nie do końca ;-) Pierwsze schronisko powstało w latach 1937-39 i zostało oddane do użytku dwa miesiące przed wybuchem II wojny światowej. W tamtym czasie było najnowocześniejszym schroniskiem na Słowacji z 50 miejscami noclegowymi , umywalnią z ciepłą i zimną wodą oraz oświetleniem z lamp naftowych. Podczas II wojny światowej budynek był schronieniem dla ludzi prześladowanych przez hitlerowców. W pażdzierniku i listopadzie 1944r w schronisku stacjonował sztab radzieckiej partyzanckiej brygady kpt. Władimira Macniewa „Potiomkina,, oraz inne oddziały partyzantów słowackich i polskich. 10 grudnia 1944r podczas walk oddziałów partyzanckich z Niemcami ci ostatni wysadzili budynek w powietrze a okoliczne zabudowania spalili. W latach 1947–1950 wybudowano nowe schronisko, a następnie w latach 1958–1959 powiększono je. 30 kwietnia 2006 roku schronisko zburzono, a na jego miejscu postawiono nowy jeszcze większy budynek. 25 marca 2009 roku ze stoków między Jałowiecką Kopą a Jałowieckim Przysłopem zeszła potężna lawina zapisana w pamięci Słowaków jako lawina stulecia. Budynek schroniska oraz pobliski Symboliczny Cmentarz Ofiar Tatr Zachodnich zostały uszkodzone. Przy schronisku stoi budynek Horskiej Zachrannej Sluzby czyli słowackiego Górskiego Pogotowia Ratunkowego , takiego ich TOPRu :-) Schronisko dysponuje 40 miejscami noclegowymi i jest obiektem całorocznym za wyjątkiem wysokiego stopnia zagrożenia lawinowego. Prowadzi do niego asfaltowa droga z której mogą także skorzystać goście schroniska. Ziarska chata leży na wysokości 1325m npm w środkowej części Doliny Ziarskiej ,dzięki korzystnemu położeniu i licznym szlakom górskim jednej z najczęściej odwiedzanych dolin w słowackich Tatrach. Ale my wreszcie napiliśmy się odpowiednio schłodzonej Cofoli !!! Napoiwszy się schodzimy w dół Doliną Ziarską zaliczając po drodze liczne (aże dwie:-) pijalnie wód gruntowych ;-)
Chata Koziar - Holy vrch - Baranec 2185m npm - Smrek 2072m npm - Ziarske sedlo - Placlivy Rohac 2125m npm - Smutne sedlo - razcestie pod Homolkou - ZIARSKA CHATA 1325m npm - Ziarska Dolina - Chata Koziar
Tej równie upalnej niedzieli przeszliśmy równe 22km i także równe 1700m przewyższenia. Podczas dwudniowej wędrówki były kwiatuszki , motylki , chrząszcze i serduszka nawet ;-) Towarzyszyły nam wesoło harcujące po niebie czyżyki , no i kruki oczywiście. Atmosfera była taka że nawet jeden szczygieł przeobraził się w czyżyka ;-) Tylko miłośnicy zwierząt czuli się zawiedzeni bo oprócz dwóch gwizdnięć świstaków i paru kup niedżwiedzich zobaczyli tylko krowy na pastwisku :-) Przez dwa dni Pińczyk z Piniorem toczyli ożywione dyskusje filozoficzne z których tak naprawdę nic nie wynikało :-) Jak zwykle w takich przypadkach karczycho nam spaliło ! A w drodze do domu był jeszcze rum (może zaprocentuje:-) i wspaniała droga po której nikt nie jeżdzi . tym razem dziwnie zatłoczona :-) No i tak dotarliśmy na Dni Pińczowa gdzie po ulicach śmigały skutery :-) No to do następnego , chyba tak nieodległego razu !
Pozdrawiam równie upalnie z wiaterkiem ;-)
Łazior Świętokrzyski