2018.10.13. Wielka Rawka i Rabia Skała

                  Witam :-)
    Straszyli że to ma być ostatni taki piękny weekend tego długiego lata. No to trzeba było skorzystać z nadarzającej się okazji i uderzyć gdzieś w góry. Jak to zwykle bywa było trochę przepychanek bo jak ma być pogoda to powinny być trasy widokowe ... Ale w końcu obraliśmy właściwy kierunek i ... Zaczęły się problemy z noclegami bo okazało się że pół Polski akurat tam uderza... Już zrezygnowany z rozgrzanym uchem przy komórce zastanawiałem się czy nie zmienić naszej marszruty gdy niechcący rzuciłem hasło ,,gleba,, ... No i sympatyczny pan Mirek z Bogdanki odpowiedział mi , że a jakże :-)  No to jedziem !!! W aucie serwowali nam ten sam zestaw piosenek co ostatnio , chyba trzeba będzie zmienić ... W otaczającej nas mgle były jakieś problemy z dziurką a rozmowy procentowały ostro w górę:-) Kawa na parkingu smakowała bosko przy niesamowicie rozgwieżdżonym niebie. Tylko księżyca żal bo biedak chyba ze wstydu że go tak mało schował się gdzieś za góry. Dojeżdżając na miejsce miny mieliśmy nie tęgie zerkając na termometr...  W żadnych prognozach (nawet na f!!!) nie było wzmianki o przymrozkach... Parkingowa drzemka okazała się u boku zamówionego busiarza z usług którego nie skorzystaliśmy , taki los... No trochę nas z rana zmroziło ale na szczęście słonko szybko wzbiło się w górę ... No to zaczynamy naszą wędrówkę z Przełęczy Wyżniańskiej skąd udajemy się do powstałej w 1979r Bacówki PTTK Pod Małą Rawką ale za to z WC :-) A dalej na Wielką Rawkę będącą kulminacją pasma granicznego z charakterystycznym betonowym obeliskiem , pozostałością po austriackim punkcie triangulacyjnym. Ze szczytu wspaniały widok na nasze i ukraińskie połoniny oraz słowackie zalesione wierchy. Nacieszywszy oczy schodzimy w dół do granicy i dalej wzdłuż słupków do trójstyku granic Polski , Słowacji i Ukrainy. To Krzemieniec zwany też Kremenaros zarazem najwyższy szczyt słowackich Gór Bukowińskich. Dalej cały czas granicą polsko - słowacką. Po drodze mijamy mogiłę radzieckiego lotnika Gładysza i znajdujemy na szczycie Borsuka przedwojenny słupek graniczny z datą 1923r i kilka innych zwalonych słupków. Dochodzimy do urwiska skalnego na Rabiej Skale z piękną panoramą na słowackie wierchy. A dawno , dawno temu w Bieszczadach pojawiały się tu rusałki które przychodziły z Węgier na pobliską Paportną by spotykać się z czadami , dobrymi duszkami tych gór. Czady na powitanie zawsze przyrządzały w wielgachnej beczce magiczną nalewkę . Rusałki chętne były do takich powitań z tańcami i swawolami czego nie mogły zdzierżyć przyglądające się temu biesy. Postanowiły ową magiczną nalewkę nieco zapaskudzić i na Kremenarosie gdzie miały swoje schadzki przyrządziły iście piekielne paskudztwo. Należało tylko jeszcze wlać toto do beczki z magiczną nalewką czego podjął się Czerenin , największy chwat pośród biesiej kompanii. W bezksiężycową noc tuż przed świtem wzbił się w powietrze i uniósł garniec z diablim zajzajerem. Gdy przelatywał już niedaleko Paportnej wtem zapiał kogut pozbawiając go mocy wszelakich. Garniec roztrzaskał się o skalę w dole a paskudztwo rozbryzgało się zmieniając szary kolor skały. Cały szczyt pokrył się od biesowego wywaru rdzawymi plamami odtąd zwanego Pstrym Kamieniem. Czyli Rabia Skala skąd już tylko schodzimy do Wetliny przez kilka nieznaczących podejść :-)
  Przełęcz Wyżniańska - Bacówka PTTK Pod Małą Rawką - Mała Rawka - WIELKA RAWKA 1307m npm - Krzemieniec - Kamienna - Hrubki - Czerteż - Borsuk - Czoło - RABIA SKAŁA 1199m npm - Paportna - Jawornik - Wetlina
W pełnym składzie Krasnali , czyli Ela , Ewa , Marek , Mirek i piszący pokonaliśmy dystans 29,3km z 1361m przewyższenia. W Wetlinie ludzisków jak mrówków i tylko temu , że musieliśmy czekać na transport który nie wiedzieć czemu zapodział się na Wyżniańskiej to zdążyliśmy zaopatrzyć się co nie co w sklepie. Ale w pełni ukontentowani całodziennymi zmaganiami z biesami i czadami udaliśmy się na spoczynek...
A nasi południowi sąsiedzi z Rabią Skałą wiążą legendę o złej dziewce Babie prześladującej okolicznych wieśniaków którą król węgierski zabił na skale i strącił z urwiska. Ot takie ludowe bajanie :-)
  Pozdrawiam serdecznie :-)
  Łazior Świętokrzyski

Galeria: