2021.05.16. Gorajec i cieszanowskie okolice.
Witam :-)
Z rana udało nam się niepostrzeżenie przekroczyć umocnienia linii Mołotowa i nie niepokojeni przez pograniczników (wczorajszych:-) dojechaliśmy do Cieszanowa:-) Już w X-XIw istniała tu nad rzeką Brusienką osada ale właściwe dzieje miasteczka zaczęły się dopiero prawie pięćset lat póżniej. W 1496r Cieszanów był posiadłością szlachecką leżącą na terenie województwa bełskiego. Pod koniec XVIw Starosta Samborski Stanisław Cieszanowski herbu Jelita stał się właścicielem kilku okolicznych majątków i dla ugruntowania swojej pozycji rozpoczął starania o lokację własnego miasta. 14 maja 1590r na sejmie otrzymał ów przywilej lokacyjny a na cześć jego rodu miasto to nazwano Cieszanowem. Z czasem osada stała się znacznym ośrodkiem produkcji i handlu oraz centrum życia kulturalnego czemu sprzyjało położenie na skrzyżowaniu ważnych szlaków komunikacyjnych. Miasteczko często zmieniało właścicieli ale jego rozwój hamowały pożary, epidemie i zniszczenia wojenne. Na początku XVIIw osiedlili się tu Żydzi którzy w 1629r postawili pierwszą drewnianą synagogę. W czasie powstania styczniowego zorganizowano tu największy w Galicji szpital powstańczy. Podczas I wojny światowej miasto zajęły wojska rosyjskie, zostało ono poważnie zniszczone a po rozpadzie monarchii Austro-Węgierskiej 1 listopada 1918r władzę przejęli Ukraińcy aresztując i mordując organizatorów obrony miasta. 6 grudnia tego samego roku Cieszanów został wyzwolony przez legionistów generała Jarosza i włączony do województwa lwowskiego. Ponowny rozwój miasteczka w którym powstały nowe młyny, zakłady i warsztaty rzemieślnicze, szkoły i hotele z restauracjami przerwał wybuch II wojny światowej. Cieszanów w wyniku porozumień niemiecko-sowieckich stał się miastem przygranicznym należącym do Generalnej Gubernii. Część społeczności żydowskiej stanowiącej około 2/5 mieszkańców miasta zdążyła wyjechać na tereny ZSRR a pozostali zostali umieszczeni w obozie pracy przymusowej. Zatrudnieni oni zostali przy budowie dróg i fortyfikacji przygranicznych do których wykorzystano nagrobki z cmentarza żydowskiego kompletnie go niszcząc. Wiosną 1944r wskutek coraz większej agresji ze strony UPA większość polskiej ludności opuściła miasto które w nocy z 2 na 3 maja tego roku zostało prawie doszczętnie spalone przez Ukraińców. Po wyzwoleniu 21 sierpnia 1944r do Cieszanowa powrócili jego mieszkańcy. Dziś na cieszanowskim rynku stoi drewniany krzyż i głaz upamiętniający zbrodnię katyńską, pomnik 1000-lecia Państwa Polskiego oraz w hołdzie żołnierzom Ruchu Oporu rozstrzelanym przez hitlerowców 9 grudnia 1943r i kamień poświęcony doc. Łucji Charewiczowej, urodzonej tu historyczki Uniwersytetu we Lwowie. Obok rynku stoi barokowy kościół św. Wojciecha z 1800r. Ale naszym głównym dzisiejszym celem nie był Cieszanów lecz oddalony o kilka kilometrów Gorajec. I znów tym razem wędrując przekroczyliśmy umocnienia linii Mołotowa o czym powiadomiła nas stosowna tablica. Wchodząc do Gorajca natknęliśmy się na postawiony w 1850r krzyż pańszczyżniany. Zniesienie pańszczyzny w Galicji miało miejsce dwa lata wcześniej i dla uczczenia tego doniosłego wydarzenia na obrzeżach wsi lub skrzyżowaniu głównych dróg stawiano liczne krzyże i kapliczki przydrożne. Wskutek wielkiego popytu na nie w owym czasie krzyż z Gorajca postawiono dopiero dwa lata póżniej. Wieś została założona w 1564r przez hetmana wielkiego koronnego Jana Tarnowskiego i nosiła początkowo nazwę Horajec. Największą atrakcją Gorajca jest drewniana cerkiew greckokatolicka Narodzenia NMP z 1586r, czyli niewiele młodsza od cerkwi w Radrużu. Po cerkwi w Radrużu jest to najstarsza drewniana cerkiew w Polsce. Obok świątyni stoi drewniana dzwonnica z 1860r. I tutaj pięknie nas oprowadził i opowiedział o niej miejscowy przewodnik. Granica od 1939r przebiegała przez potok Gnojnik płynący u podnóża cerkiewnego wzniesienia mogliśmy więc nawet rzucić kamieniem na dawne terytorium Rosji , a co tam:-) 6 kwietnia 1945r oddziały KBW dokonały pacyfikacji Gorajca w wyniku której zamordowano około 170 jego ukraińskich mieszkańców a zabudowania spalono. Celem akcji było zniszczenie sztabu UPA który jak się okazało jednak tam nie stacjonował a faktycznie chodziło o zastraszenie ukraińskich mieszkańców i zmuszenie ich do opuszczenia Polski. Z Gorajca udaliśmy sie w dalszą wędrówkę przez wieś Dąbrówka której ludność została po 1939r wywieziona przez Rosjan na Sybir. Po zakończeniu wojny część jej mieszkańców powróciła w rodzinne strony a jako wotum za szczęśliwy powrót z zesłania postawili oni dwie murowane kapliczki. Dalej udało nam się zlokalizować jeden z sowieckich bunkrów umieszczonych na naszej mapie podróżniczej:-) W Chotylubiu stoi drewniana dawna cerkiew greckokatolicka Opieki NMP z 1888rpostawiona w miejsce starszej świątyni z 1693r którą rozebrano. Po wysiedleniu ludności ukraińskiej w 1947r cerkiew służyła do 2001r jako kościół filialny parafii cieszanowskiej. Póżniej oddano nowy murowany kościół i ta drewniana świątynia jest dziś zamknięta. Przy cerkwi stoi pozbawiona dzwonów kamienna dzwonnica parawanowa z początku XXw. Wracamy do Cieszanowa przez wieś Nowe Sioło gdzie zachowała się murowana cerkiew greckokatolicka św. Eliasza Proroka. Świątynia powstała w 1907r w miejscu starszej drewnianej cerkwi została po II wojnie światowej przejęta przez kościół rzymskokatolicki. Pośród okazałego parku podworskiego z zachowanymi umocnieniami ziemnymi z XVIIw straszą ruiny dworu Gnoińskich z I połowy XIXw. No niestety tutaj zaczęło nam niestety padać, ale podobno dlatego że roślinki też potrzebują wody:-) A w ogóle jakbyśmy szybciej szli to byśmy nie zmokli - prawda oczywista:-) W Cieszanowie przemknęliśmy jeszcze koło pomnika Jana III Sobieskiego ufundowanego w 1883r przez mieszkańców Cieszanowa. Postawiono go na zbiorowej mogile poległych w pażdzierniku 1672r w czasie bitwy Sobieskiego z Tatarami. Jeszcze rzut oka na odnowioną (zniszczona przez hitlerowców po wojnie służyła jako magazyn) murowaną synagogę z 1889r i też zamkniętą dzisiaj murowaną cerkiew greckokatolicką św. Jerzego z 1910r. Na cmentarz i kirkut niebiosa już nam dzisiaj dojść nie pozwoliły:-)
Cieszanów - Gorajec - Dąbrówka - Chotylub - Nowe Sioło - Cieszanów
Drugiego dnia roztoczańskiej przygody wędrowaliśmy ponad 27km a i przewyższeń 155m się uzbierało:-) Pogoda przez te dwa dni nad wyraz nam dopisała choć dzisiaj na koniec razem z Wiolą, Andrzejem i Darkiem zmokliśmy co nie co:-) Ale jak się dowiedzieliśmy prawdy oczywistej nie miało by to miejsca gdybyśmy mieli mniej kilometrów do przejścia:-) Takie z nas łaziory:-) Ale udało nam się zwiedzić dwie najstarsze drewniane cerkwie w Polsce a następne już czekają w kolejce:-)
Pozdrawiam serdecznie :-)
Łazior Świętokrzyski