2022.01.06 Baranie

                   Witam :-)
   Kontynuując naszą noworoczną przygodę z Koroną Beskidu Niskiego tym razem zawitaliśmy do wsi Polany. W powstałej w XVIw osadzie w latach 1905-1910 jej mieszkańcy wybudowali nową świątynię. Była to duża murowana cerkiew greckokatolicka pw. Jana Złotoustego Teologa. Po zakończeniu II wojny światowej mieszkańcy Polan zostali wygnani do ZSRR i na Ziemie Zachodnie, we wsi pozostało tylko niewielu Polaków. Po 1957r do Polan wróciło wielu jej dawnych mieszkańców i wtedy też rozgorzał konflikt o cerkiew. W okresie międzywojennym wieś była trójwyznaniowa, zamieszkiwali ją grekokatolicy, prawosławni i rzymscy katolicy. Po II wojnie światowej stała się dwuwyznaniową, prawosławną i rzymskokatolicką. Odbudowę zniszczonej podczas działań wojennych cerkwi w większości finansowali Łemkowie którzy wyemigrowali do USA a jej odbudowa trwała do 1971r. Inicjatorem tej akcji był jeden z zamożniejszych gospodarzy Polan, Jan Gałczyk. W tym też okresie nastąpił spór o świątynię którą w międzyczasie przejęli wierni kościoła rzymskokatolickiego. Mieszkańcy Polan częściej niż ,,u siebie,, zaczęli rozmawiać na sali sądowej. Obecnie świątynia jest współużytkowana przez wyznawców prawosławia jako cerkiew św Jana Złotoustego i kościół rzymskokatolicki pw. MB Częstochowskiej. Na dawnym cmentarzu przycerkiewnym zachowały się dwa XIX-to wieczne nagrobki. Udało nam się zajrzeć do świątyni a póżniej dawnym gościńcem w dolinie potoku Wilsznia doszliśmy do Olchowca. Wieś ta została założona w I połowie XVIw na prawie wołoskim. W latach 1768-1772 we wsi stacjonowali konfederaci barscy. We wrześniu 1944r spłonęła część wsi w wyniku podpalenia przez wycofujących się Niemców ich strażnicy granicznej. Po wojnie większość mieszkańców wysiedlono do ZSRR. W latach 1932-1933 kosztem mieszkańców Olchowca powstała szkoła wiejska a rok póżniej wybudowano nową drewnianą cerkiew. Greckokatolicka cerkiew pw. Przeniesienia Relikwii św. Mikołaja powstała obok starej, chylącej się ku upadkowi małej cerkwi zakupionej około 1772r na terenie dzisiejszej Słowacji. Na przycerkiewnym cmentarzu zachowało się kilka starych nagrobków. Cały teren ogrodzony jest kamiennym murkiem z XVIIIw w którym obok bramy wmurowano kamienie z wyrytymi napisami. Droga do cerkwi prowadzi przez zabytkowy XIX-to wieczny kamienny most leżący nad potokiem Olchowczyk. Zniszczoną podczas działań wojennych świątynię wyremontowali w latach 1952-1953 sami mieszkańcy Olchowca. W Olchowcu po 1947r dzięki proboszczowi rzymskokatolickiemu ze Żmigrodu który wystawił fałszywe świadectwa chrztu udało się pozostać 10-ciu rodzinom łemkowskim. Obok cerkwi stoi zabytkowa drewniana chyża łemkowska a w pobliskim Olchowcu Kolonii znajduje się małe, prywatne Muzeum Kultury Łemkowskiej. Stąd już blisko do mierzącego 754m npm szczytu Baranie który zdobyliśmy w trochę zimowej scenerii. Na słowackim Stavku (Baranie) w czasie II wojny światowej Niemcy wybudowali metalową wieżę obserwacyjną która runęła w końcu XXw. W 2006r dzięki staraniom słowackich turystów z pobliskiego Svidnika usunięto metalowe elementy starej wieży i postawiono nową wieżę drewnianą. Przetrwała ona do 2019r kiedy została zniszczona ze względu na zły stan techniczny. Przewrócona konstrukcja straszy do tej pory pod szczytem. Pasmem granicznym doszliśmy do Mazgalicy skąd wzdłuż potoku Hucianka (oj było mokro:-) zeszliśmy do nieistniejącej wsi Huta Polańska. Osada powstała na przełomie XVI i XVIIw nazwę swą zawdzięcza czynnej do II poł. XIXw hucie szkła. Według miejscowych podań po upadku konfederacji barskiej osiedliło się tu część jej uczestników stacjonujących w tych okolicach. Wieś stanowiła enklawę ludności polskiej wśród rusińskiego otoczenia. Podczas okupacji hitlerowskiej pomimo istnienia niemieckiej placówki straży granicznej działała tu komórka AK oraz punkt przerzutowy na Węgry. Huta Polańska została niemal całkowicie zniszczona podczas działań wojennych we wrześniu 1944r. Dzięki staraniom mieszkańców wsi wybudowano w latach 1935-1939 murowany kościół pw. św. Jana z Dukli i św. Huberta. Poświęcenie świątyni które miało nastąpić w pierwszą niedzielę września 1939r nie odbyło się z powodu wybuchu wojny. Kościół zniszczony poważnie podczas walk o Przełęcz Dukielską po wojnie zaczął popadać w coraz większą ruinę. W latach 90-tych XXw rozpoczęto odbudowę  świątyni którą oficjalnie zakończono 8 listopada 1998 roku podczas odpustu ku czci świętego Huberta. Obok świątyni znajduje się postawiony w 2007r pomnik ,,Żołnierzom wielu wojen..."  Z kościoła niedaleko do starego cmentarza parafialnego z zachowanymi kamiennymi nagrobkami i dalej tą samą ścieżką można dojść do dawnego nieistniejącego przysiółka Paryszowskie. Jak podają stare żródła pewien gospodarz wyorał tu na polu garniec złotych monet, podobno skarb dawnych zbójników. Za znalezione pieniądze powiększył gospodarstwo i ufundował zbudowaną z kamienia kapliczkę. Po czterech istniejących gospodarstwach niewiele dzisiaj zostało ale nadal stoi tu wyremontowana niedawno powstała w 1874r murowana kapliczka z figurą  Matki Bożej Lasów. Przyszło nam wracać do kościoła w Hucie Polańskiej ta samą ścieżką już w prawdziwie zimowej scenerii. I pomimo wzmagającej się śnieżycy udało nam się dotrzeć do schroniska mającego w swej nazwie czarnego bociana, czyli Hajstra. Po przeczekaniu śnieżnej nawałnicy ruszyliśmy dalej wzdłuż potoku Hucianka do Polan.
    Polany 360m npm - Olchowiec 425m npm - Kolonia Olchowiec 405m npm - Dobańce 625m npm - BARANIE 754m npm - Przełęcz Mazgalica 586m npm - Huta Polańska 475m npm - Paryszewskie 580m npm - Polany 360m npm
    Pierwszego dnia naszej wyprawy pokonaliśmy nieco ponad 25km z prawie 700m przewyższenia. Wędrowaliśmy po Magurskim Parku Narodowym w naszym żelaznym składzie razem z Elą, Wiolą, Andrzejem i Darkiem. Z Polan dojechaliśmy do naszej kwatery w Krempnej przy blasku pięknie zapalających się nam latarni:-) Ale za to przy równie pięknej drewnianej cerkwi św. Kosmy i Damiana musieliśmy na owe światło ... polować:-) Wcale to jednak nie przeszkadzało grupie młodych wesołych kolędników pielgrzymujących po zagrodach:-) Na koniec ze względu, że poprzednia nasza kwatera nie wszystkim (no którym:-) przypadła do gustu zanocowaliśmy tym razem w domku ośrodka wypoczynkowego nad krempnańskim zalewem. No cóż, w związku z zapowiadanym siarczystym mrozem musieliśmy z naszymi bagażami pokonać pewien dystans:-) Ale za to w naszym malutkim drewnianym domku mieliśmy tak przytulnie i cieplutko jak nigdy:-) 
               Pozdrawiam serdecznie :-)
                 Łazior Świętokrzyski

Galeria: