2022.03.12. Śladem nieistniejących wsi.

                 Witam :-)
     Dawno nie byliśmy w Bieszczadach więc ułożyliśmy sobie dwie nowe trasy no i w drogę:-) Jak zwykle nie obyło się bez stacji zwanej benzynową a póżniej już dotarliśmy do naszej planowanej kwatery. Miła gospodyni z Bukowca pocieszyła nas na wstępie, że na wieży widokowej na Korbani gdzie mieliśmy dzisiaj iść zdarzył się wypadek i jest ona zamkniętą. Szybko więc udaliśmy się na trasę jutrzejszą i podjechaliśmy jeszcze kawałek do wsi Terka. Jest to jedna z najstarszych bieszczadzkich wsi założona około 1463r nad Solinką przez ród Balów. Na jednym ze wzgórz nad wsią zwanym Monasterem w XV-XVIIIw istniał klasztor Bazylianów. We wsi przy cmentarzu znajduje się XIX-to wieczna zabytkowa parawanowa murowana dzwonnica obok cerkwiska po XVIII-to wiecznej cerkwi św. Proroka Eliasza którą rozebrano w 1957r. Zachował się natomiast pochodzący z lat 30tych XXw nieduży kościółek MB Szkaplerzowej stojący przy nowym dużym kościele pod tym samym wezwaniem. Na cmentarzu znajduje się zbiorowa mogiła 35 mieszkańców wioski pochodzenia ukraińskiego zamordowanych 9 lipca 1946r przez oddział żołnierzy WOP. Był to odwet za wcześniejszy mord sotni UPA na trzech Polakach. We wsi zachowało się też kilka starych zabytkowych drewnianych chat. Z Terki ruszyliśmy na tereny nieistniejącej wsi Studenne. Była to pięknie kiedyś położona na grzbiecie oddzielającym doliny Sanu i Solinki nieduża wioska zamieszkiwana przez około dwustu mieszkańców w większości wyznania greckokatolickiego. Po II wojnie światowej wieś całkowicie zniszczono ale udało nam się odnależć ślady po cerkwi i cmentarzu które znajdują się na grzbiecie wzniesienia nad wsią. Ze Studennego zeszliśmy do Sanu a póżniej przez Przełęcz Szczycisko doszliśmy do następnej nieistniejącej wsi. Leżąca nad lewym brzegiem rzeki Wetliny wieś Łuh też została po II wojnie światowej całkowicie zniszczona a jej mieszkańców wysiedlono. Oprócz fragmentów podmurówek, piwnic i studni nie zachowały się żadne zabudowania a po cerkwi św. Mikołaja Cudotwórcy z 1864r została tylko podmurówka. Następna opuszczona wieś to zlokalizowana w zakolu Wetliny wieś Zawój. Również i ona podzieliła los wielu bieszczadzkich wsi i uległa zniszczeniu po zakończeniu II wojny światowej. Jej mieszkańców w ramach akcji Wisła wysiedlono 28 kwietnia 1947r a zabudowania wsi spaliło Wojsko Polskie. Po wzniesionej w 1860r drewnianej cerkwi św. Michała Archanioła stojącej na stromym wzgórzu ponad wsią pozostały tylko fragmenty podmurówki. Obok w otoczeniu wiekowych lip zachowało się też kilka starych nagrobków. Przy nowej wiacie turystycznej postawionej obok drogi przecinającej dawniej wieś zachowała się też studnia. Za wsią znajduje się Rezerwat Sine Wiry obejmujący przełom Wetliny przedzierającej się przez liczne tu skalne progi. Największą atrakcją rezerwatu jest wyrosła na głazie lipa swoim kształtem przypominająca łosia. Kultowe już drzewo zwane Łosiem z Zawoju ze swoja legendą o czekającej dolinian powodzi po tym jak łoś zachłepce wodę z Wetliny. Nad rzeką Solinką do której wpada Wetlina istniała następna wieś Polanki. W ramach akcji Wisła Wojsko Polskie w 1947r deportowało wszystkich jej mieszkańców na Ziemie Odzyskane. Jedną z najbardziej znanych bieszczadzkich kapliczek jest stojąca nad stromym urwiskiem opadającym do Solinki murowana Kibakowa kapliczka. Jedna z legend powstanie jej przypisuje miejscowemu wożnicy Kibakowi który cudem ocalał gdy pewnego dnia w 1848r jego zaprzęg runął w dół z kamienistej drogi. Na pamiątkę tego zdarzenia wystawił w tym miejscu kapliczkę stąd też i jej nazwa Kibakowa. Dzisiaj bardziej znana też jest jako kapliczka szczęśliwego powrotu. I tak wróciliśmy do Terki.   
   Terka 465m npm - Studenne 560m npm - San 435m npm - Przełęcz Szczycisko 629m npm - Wetlina 545m npm - Zawój 570m npm - Sine Wiry 500m npm - Polanki 495m npm - Kibakowa 515m npm - Terka 465m npm
   Pokonaliśmy dystans 27,5km z 724m przewyższenia. Po tych opuszczonych wioskach bieszczadzkich wędrowaliśmy razem z Wiolą, Andrzejem, Darkiem i Jurkiem. A pilnował nas cały czas po tych opuszczonych wioskach jakiś kudłaty futrzak którego liczne ślady odkryliśmy:-) Na koniec dnia nie wiedzieć czemu otarliśmy się o Siekierezadę. Możliwe, że dla niektórych w celach krajoznawczych a dla innych kulinarnych:-) Ale że aż tam no i co z tą Korbanią ? Na koniec w Bukowcu było spoko:-)
              Pozdrawiam serdecznie :-)
                Łazior Świetokrzyski

Galeria: