Zimowe wejście na Łysicę KTP "Przygoda" (15.02.2014)

„Wiem, że jesteście na Łysicy dla upamiętnienia naszego wejścia na Everest. Chciałbym żebyście zwiększali wysokość, żeby nie kończyło się to na Łysicy. Żeby były następne plany, następne projekty. Być może kiedyś pójdę z Wami. Powodzenia!”

Takie słowa skierował do nas himalaista Krzysztof Wielicki. 17 lutego 1980r. Leszek Cichy i Krzysztof Wielicki zapisali się w historii jako pierwsi zdobywcy w zimowych warunkach najwyższej góry świata - Mount Everestu (8848 m). Ich wyczyn zapoczątkował nowy kierunek działań himalaistycznych – wyprawy zimowe w najwyższe góry świata.


 

Dla upamiętnienia 34 rocznicy tego ważnego wydarzenia, 15 lutego 2014r. KTP „Przygoda” wraz z Klubem Górskim PTTK Kielce po raz kolejny zorganizowały Zimowe wejście na Łysicę.  „Miejsc na szczycie było dużo, tylko nie było komu iść" (K. Wielicki). Na wędrówkę na najwyższy szczyt naszych gór znaleźli się jednak chętni. Wczesnym rankiem 11 piechurów powędrowało pierwszym, 7-kilometrowym odcinkiem dowodzonym przez kol. Piotra Gareckiego z Masłowa do Ciekot.

Już po 3 kilometrach zdobyliśmy najwyższy szczyt Pasma Masłowskiego - górę Klonówkę (473m. n.p.m.). To czwarty szczyt Korony Gór Świętokrzyskich, a nagroda za jego zdobycie piękna panorama z platformy widokowej na okolice Łagowa.      

Nieopodal szczytu przed nami ukazał się 5-cio metrowy Diabelski Kamień (Wielki Kamień) – fragment kwarcytowej grani skalnej z charakterystycznymi rysami tektonicznymi.

Legenda głosi, że skałę zrzucił diabeł, przelatujący w stronę klasztoru na Swiętym Krzyżu. Planował zniszczyć klasztor, lecz w pobliskich Mąchocicach zapiał kogut i wystraszony diabeł zrzucił skałę w tym miejscu.

Po minięciu Przełomu Lubrzanki dotarliśmy do Ciekot i dołączyliśmy do głównej grupy tego rajdu.  Tutaj dowodzenie i opiekę nad wędrowcami objął Przewodnik Świętokrzyski, kol. Lech Segiet. Spod Centrum Edukacyjnego "Szklany Dom" na 10-cio kilometrowy odcinek wyruszyło około 50 osób.

Początkowo nasza trasa wiodła równinnym, podmokłym terenem z nielicznymi śladami tegorocznej zimy. Brak śniegu rekompensowały nam piękne widoki, zwłaszcza na główny cel wędrówki, który coraz bardziej się przybliżał.

Od Świętej Katarzyny wchodząc na „nasz Everest” nie stanowiliśmy już zwartej grupy. Każdy na miarę swoich sił zdobywał górę własnym tempem. I choć pogoda tego dnia była piękna, im byliśmy wyżej, tym warunki coraz bardziej zimowe – ślisko, chłodno, coraz więcej śniegu. Wchodzenie dodatkowo utrudniały ostre i śliskie bloki skalne gołoborza.

Na szczycie Łysicy jako pierwszy znalazł się szef naszej wyprawy - Lech Segiet. Tutaj spotkaliśmy koleżanki i kolegów z Klubu Górskiego PTTK Kielce, którzy dowodzeni przez Dorotę Szarek i Zbigniewa Borowca zdobyli szczyt z innej strony, wspinając się od Huty Szklanej przez Kakonin.

„Nasza zimowa wyprawa na Łysicę ma kilka wymiarów. To przede wszystkim wydźwięk rekreacyjny - bo wędrujemy po górach, regionalny - bo zdobywamy najwyższy szczyt naszego regionu, i patriotyczny - bo z biało-czerwonym flagami chcemy uczcić sukcesy Polaków w Himalajach”powiedział na szczycie Lech Segiet.

Wśród nas był również inicjator tej imprezy - Krzysztof Krogulec, który dostał się tu w nietypowy sposób – prowadząc rower ze Świętej Katarzyny na wierzchołek góry.

W tegorocznym Zimowym zdobywaniu Łysicy wzięło udział ponad 100 osób.


Zdjęcia: Mirosław Kołodziej, Krzysztof Krogulec, Kazimierz Sławiński

Tekst: Kazimierz Sławiński

 

 

 

 

 

 

Galeria: 

Komentarze

Obrazek użytkownika AZJA

Fajna relacja, szkoda że tym razem nie mogłam być z Wami. Wlazlam za to na Łysicę dzień wcześniej z naszym ulubionym Adriankiem ;-)