2017.06.24. Lipcowa chata :-)
Witam :-)
Targi trwały przez cały tydzień : zrobimy wycieczkę dwudniową , czy poprzestaniemy tylko na dniu jednym ? Wszystko za sprawą wyznawców freemeteo gdzie prognozy były tak dynamiczne że ostateczny kształt wyprawa nabrała dopiero w piątek. Ale mistrz kwaterunku zdążył załatwić nocleg no i ruszyliśmy. W drodze do celu nie kryliśmy radości że w naszych szeregach znów pojawił się nasz dobry znajomy , przewodnik ponidziański :-) Dzięki bezbłędnej nawigacji dotarliśmy do niewielkiego parkingu na Bobrowieckim Wapienniku. Na polanie obok parkingu mimo wczesnej pory żwawo grała muzyka więc i my żwawo ruszyliśmy do góry. Niebieskim szlakiem po dwóch godzinach dochodzimy do położonego najbardziej na zachód schroniska tatrzańskiego. Pierwsza chata na niedalekiej Niedżwiedziej Polanie powstała w latach 1933-35 Nazywana Chata v Medvedzom została zbudowana przez mieszkańców Bobrowca i stała do marca 1945r kiedy to budynek spalili Niemcy. Drugą chatę wybudowano w latach 1953-55 też dzięki inicjatywie mieszkańców Bobrowca. Schronisko posiadało 30 miejsc noclegowych i było udostępniane turystom przez opiekuna z Bobrowca. I ten obiekt spłonął , 18 grudnia 1968r tym razem przypadkowo podpalony przez trzech młodzieńców z Liptowskiego Mikulasza. Następny niewielki budynek wybudowany w latach 1969-70 w miejscu już obecnego służył okolicznej ludności. W latach 1999-2000 budynek rozebrano , a na jego miejscu postawiono nowe , większe schronisko . Chata pod Narużim (lub Chata Czerwieniec) leży na wysokości 1420m npm w Mnichowym Żlebie w Tatrach Zachodnich. Obiekt działa sezonowo , tylko w lipcu i sierpniu a póżniej tylko w weekendy. Dysponuje 30 miejscami noclegowymi i jest własnością wsi Bobrowiec. Na tarasie tegoż schroniska zaczęły powstawać wcale ambitne plany naszej dalszej wędrówki , że ho ho :-) Aż w końcu rozczarowani wcale niezimną Cofolą poszliśmy swoją drogą dalej :-) Nasza wspaniała ,,skrótowa,, tym razem trzymała się twardo znaków i przy pełnej aprobacie ogółu tak na początek przeczołgała nas na ostro :-) Dobrze , że chociaż dała odetchnąć na pięknym Siwym Wierchu , dzięki pełne :-) Z Siwego dosyć ostro w dół , nawet jakoweś łańcuchy się zaplątały. Póżniej już łagodniej do Przełęczy Palenica i dalej wcześniej ustaloną trasą do góry na Brestową. A tu prawdziwa biesiada , ale nas nie zaprosili ! No i wreszcie coś dla zdobywców (takowi też się zaplątali w naszych szeregach:-) ,,Tatrzańskich Dwutysięczników,, czyli oba szczyty salatyńskie. Mały Salatyn tak niektórych zachwycił , że byli skłonni szczytować parę razy , takie napadziory :-) No cóż , póżniej proza życia . Spalona zapłonęła za nas wstydem , a Pachoł rechotał za nami jeszcze długo :-) Potulnie wiec zeszliśmy Głęboką Doliną do Jałowieckiej Doliny u wylotu której jak na Titanicu wciąż grała muzyka !!! W jej rytmach uraczyliśmy się znowu wcale niezimną Cofolą i takim samym piwkiem poczym trochę zdegustowani doszliśmy do samochodu.
Bobrovecka Vapenica - razcestie pod Babku - CHATA POD NARUZIM 1420m npm - sedlo Preduvratie - Ostra - Sivy vrch 1805m npm - sedlo Palenica - Brestova 1934m npm - Salatin 2048m npm - Maly Salatin 2046m npm - razcestie do Parichvostu - Jalovecka Dolina - Bobrovecka Vapenica
Tej upalnej , czerwcowej soboty w składzie : Ewa , Marek , Mirek i piszący pokonaliśmy 26km przy 1802m przewyższenia. Udając się na nocleg jeszcze w Liptowskim Mikulaszu posiedliśmy cenne informacje o miejscu i czasie pracy tutejszych Potravin gdzie zrobiliśmy stosowne zaopatrzenie. Ostatnia prosta do naszej bazy noclegowej w Chacie Koziar przebiegła rychle i wnet przy wreszcie chłodniejszej Cofoli (i nie tylko :-) rozpoczęły się opowieści róznej treści :-) Po czym rychle udaliśmy się w objęcia Morfeusza już dnia następnego...
Pozdrawiam niezwykle upalnie :-)
Łazior Świętokrzyski