2019.11.02. Beskidzkie łańcuchy - Perć Akademików

                   Witam :-)
    Zaczęło się dość niewinnie gdy odebrałem komórkę ponaglającą mnie do wyjścia z domu. Czasu miało być jeszcze dość ale jak mus to mus , płeć piękna niezwyczajna czekać :-) Póżniej okazało się jak ciężko do mnie trafić - no cóż nie ma się co dziwić jak człowiek mieszka na jakiejś zabłąkanej wichurze :-) Ale jakoś cudownie odnaleziony trafiłem w końcu pod przyjazne skrzydełka i w trójkę wyruszyliśmy na nową przygodę. A plan był taki żeby posmakować ,,beskidzkich łańcuchów,, :-) Zazwyczaj stalowe łańcuchy , klamry i drabinki są montowane w trudnym i niebezpiecznych miejscach na szlaku. Instalowane są już od ponad stu lat a ich konserwacją zajmują się ratownicy TOPRu i GOPRu. Łańcuchy najczęściej są uszkadzane od uderzeń pioruna , przez spadające kamienie i zimowe lawiny. Pokonując drogi ze sztucznymi ubezpieczeniami należy pamiętać o zasadzie trzech punktów podparcia i koniecznie przestrzegać zasady o jednej osobie na jednym odcinku łańcucha. Planując wyprawę na szlak ze sztucznymi ułatwieniami należy zapoznać się z prognozami pogody a w razie wyładowań atmosferycznych oddalić się od wszelakiego żelastwa. Najwięcej ich oczywiście na tatrzańskich szlakach ale i w innych górach też je spotkamy. Jeśli mnie pamięć nie myli w polskich Beskidach są trzy takie miejsca gdzie znajdują się sztuczne ubezpieczenia. My wybraliśmy na początek ten najtrudniejszy beskidzki żelazny szlak znajdujący się na Babiej Górze. Szlak został wyznakowany w 1925r przez ówczesnego studenta UJ Władysława Midowicza i początkowo funkcjonowała nazwa ,,Perć na Babią Górę,, Nazwę zmieniono w 1926r  przez prof. Kazimierza Sosnowskiego na ,,Perć Taternicka,, by w końcu w 1928r zaistnieć jako ,,Perć Akademików,, za sprawą twórcy szlaku. Władysław Midowicz po skończeniu studiów był znanym polskim geografem i działaczem turystycznym a w latach 1932-37 gospodarzył w schronisku na Markowych Szczawinach . Jednokierunkowy szlak tylko do podchodzenia na szczyt zaczyna się niedaleko schroniska przy Skręcie Ratowników. Początkowo ścieżka prowadzi obok strumyka Szumiąca Woda z którym związana jest legenda. Podobno kto skosztuje jego wody będzie wracał tu do końca życia. No cóż spróbowałem to i zobaczymy je to prawda :-) Dalej szlak poprowadzony jest najbardziej stromymi północnymi stokami Babiej Góry. I na tym odcinku znajduje się kilka ubezpieczonych miejsc z najtrudniejszym w ośmiometrowej pionowej ścianie o nazwie Czarny Dziób. Są tu łańcuchy i klamry na których trzeba się odrobinę nagimnastykować. Póżniej już typowy chodnik górski i stajemy obok figury Matki Bożej Królowej Babiej Góry. Statuetkę i wiszącą obok stosowną tablicę umieścili w 1984r ratownicy GOPR w wyrazie wdzięczności za ocalenie papieża Jana Pawła II w zamachu na jego życie. Perć Akademików jest zamykana w okresie zimowym w związku z zagrożeniem lawinowym. Miejsca z łańcuchami na szlaku nie są technicznie trudne i stanowią istotne ułatwienia dla podchodzących turystów. Szlak kończy się na Diablaku , szczycie Babiej Góry zwanej też Królową Beskidów oraz Kapryśnicą i Matką Niepogód. A warunki pogodowe potrafią zmienić się tutaj radykalnie o czym przekonałem się już kilkakrotnie. Jedna z babiogórskich legend podaje jakoby diabeł budował na jej szczycie zbójnickie zamczysko. Jak to zwykle w takich opowieściach bywa tam gdzie diabeł i kur się znajdzie. Nie inaczej było i w tym podaniu gdy zamek będący już na ukończeniu zastało pianie koguta a budowla rozsypała się grzebiąc w rumowisku zbójnika. I podobno podczas burzy słychać jeszcze dżwięk ciupagi nieszczęśnika a miejscowi górę zwą Diablakiem :-)  Długo na szczycie nie zabawiliśmy bo sakramencko wiało i mroziło chyba za sprawą onego diabła wcielonego. Schodząc do Krowiarek ku ogromnej naszej większości radości ukazywać się nam zaczęły Taterki. Przechodzimy przez Gówniak zawdzięczający swą nazwę od odchodów wypasanych tu wołów (stąd też i inna nazwa Wołowe Skałki)  Jest i Sokolica nazwę swą zawdzięczająca gnieżdżącemu się w XIXw w skalnym urwisku orłowi przedniemu branemu przez okolicznych mieszkańców za sokoła. W czasie II wojny światowej biegła tędy granica slowacko-niemiecka stąd na ścieżce trafiają się stare granitowe słupki graniczne. Przełęcz Krowiarki zwana wcześniej Przełęczą Lipnicką lub Lipnickim Siodłem nazwą nawiązuje do pasterek zwanych krowiarkami dawniej wypasających na tutejszej polanie krowy. Przy budowie drogi przebiegającej przez przełęcz pracował póżniejszy papież Karol Wojtyła stąd i kamienny obelisk upamiętniający tą historię. Obok punktu kasowego jest też kamienny obelisk upamiętniający prof. Zenona Klemensiewicza który zginął w katastrofie lotniczej w 1969r na Policy. A że paniom (no wszystkim:-) było jeszcze mało to i poszliśmy na Halę Śmietanową nazwę swą zawdzięczającą nie dobrej śmietanie a sołtysiemu rodu Śmietanów z Lipnicy. Grzbietem przez Mosorny Groń wrócilim na parkowisko w Markowych gdzie nasza żelazna przygoda miała swój koniec.
   Zawoja Markowa 703m npm - Schronisko PTTK Markowe Szczawiny 1180m npm - Diablak 1725m npm - Gówniak 1617m npm - Sokolica 1367m npm - Krowiarki 1012m npm - Cyl Hali Śmietanowej 1298m npm - Mosorny Groń 1047m npm - Zawoja Wilcza 650m npm - Ryzowate 840m npm - Zawoja Markowa 703m npm
   Razem z Elą i Ewą przeszliśmy 25,9km z 1886m przewyższenia. Może widoków nie mieliśmy wspaniałych ale na szczęście nie zamarzliśmy i z grani nas nie zdmuchnęło :-)  Przeżyłem chwile niepewności - nocną moc oddziaływania spraya i nocne cudowne odnalezienie , kamienny atak na szlaku (ale za co!!!) i niespodziewany opad konwekcyjny. Ale za to wracałem w iście królewskim nastroju ,,zaprzęgiem powożonym przez dzielne Amazonki,, :-)  ,, Tak bardzo się starałem,, dociec ,,Kto na ławce wyciął serce,, ale to wiedzą chyba tylko Czerwone Gitary :-)
            Ach te Baby :-)
   Pozdrawiam serdecznie :-)
    Łazior Świętokrzyski

Galeria: 

Komentarze

Obrazek użytkownika andkoz

Władysław Midowicz, geograf, turysta i meteorolog  w latach 1937 -39 był pierwszym i jednocześnie ostatnim kierownikiem Obserwatorium Państwowego Instytutu Meteorologicznego  im. Józefa Piłsudskiego na Popie Iwanie (2028 m) w Czarnohorze. Jego wspomnienia z tego okresu zostały opublikowane w „Płąju”.
http://karpaccy.pl/o-bialym-sloniu-na-czarnohorze-plaj-2/
W 1985 roku został członkiem honorowym PTTK. Władysław Midowicz zmarł w 1993 roku w Wieliczce.

Obrazek użytkownika Stama

   Oczywisty błąd jak wielbłąd :-)   Władysław Midowicz prowadził swoistą ,,wojnę na pędzle,, z niemiecką organizacją turystyczną Beskidenverein (BV) z Bielska która niszczyła polskie znaki turystyczne w masywie Babiej Góry. Działacze niemieccy od 1907r zamalowywali i usuwali polskie znaki i tabliczki co spotkało się z taką samą reakcją ze strony członków Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego (PTT). Niemcy w swoich przewodnikach i mapach pomijali polskie nazewnictwo zwąc np. wierzchołek Diablaka Teufelspitze. Władysław Midowicz czynnie uczestniczył w tych zmaganiach kiedy to w latach 1925-26 wyznakował wszystkie polskie szlaki turystyczne w rejonie Babiej Góry (też Perć na Babią Górę) a będąc już gospodarzem Markowych Szczawin zakazał wstępu członkom Beskidenverein do schroniska. Następnie w latach 1937-39 był kierownikiem słynnego obserwatorium astronomicznego Biały Słoń na Popie Iwanie w Czarnohorze. Jedno z najnowocześniejszych wtedy obserwatoriów w Europie , Obserwatorium Astronomiczno-Meteorologiczne im. Marszałka Józefa Piłsudskiego działało do 18 września 1939r kiedy to po agresji sowieckiej na Polskę załoga opuściła je z polecenia polskich władz udając się na Węgry. Dużo więcej na temat tego zasłużonego Polaka oczywiście można znależć w internecie. Pisząc tą relację umknęło mi kilka tych faktów , takie zycie - ale w dzisiejszych czasach ... czy umiemy korzystać z komórek ? Numer chyba znany :-)

  Pozdrawiam Wszystkich serdecznie :-)

      Łazior Świętokrzyski