2017.08.13. Popadia

                   Witam :-)
   Gorgany zwane są najdzikszymi górami Europy. Rozległe połacie skalnego rumowiska i powszechna kosówka powodują , że są to góry trudno dostępne. Wielokilometrowe puste doliny , długie i bardzo strome podejścia , liczne zwaliska wiatrołomów , wszędobylska kosówka i tysiące chybotliwych głazów pod stopami skutecznie utrudniają ich zdobywanie. Mało tu osiedli ludzkich a trasy są zazwyczaj kilkudniowe i wymagające. W okresie międzywojennym rejon Karpat Wschodnich był najlepiej zagospodarowanym turystycznie w Reczpospolitej. W Gorganach stało kilkanaście schronisk , było wytyczonych wiele kilometrów szlaków pieszych. Zawierucha II wojny światowej zmiotła całą tą turystyczną infrastrukturę. Z czasem  szlaki zaczęła pochłaniać kosówka a ze schronisk pozostały tylko ruiny.  Za czasów minionych ,,sojuza,, możliwości turystyczne w tych górach były mocno ograniczone. Wszystko zmieniło się już za niepodległej Ukrainy gdy góry stały się bardziej dostępne. W ostatnich latach dzięki działalności organizacji Karpackie Ścieżki powstała dosyć gęsta już sieć szlaków pieszych i tylko schronisk brak :-)   Po wczorajszej burzy (z gradem:-) zostały tylko chmury i rześkie powietrze. Czyli niedobrze ale i dobrze :-) Po śniadaniu pakujemy się do ,,gruzawika,, i jedziemy w góry 14,7km wzdłuż potoku Parenka. Na wysokości 1100m npm do Parenki wpada potok Kłebak i tu zaczynamy naszą dzisiejszą trasę którą prowadzi już Sasza. Najpierw ,,na krechę,, ostro w górę dochodzimy do niebiesko znakowanej ścieżki która lasem wynosi nas na grzbiet. Osiągamy go na przełęczy między Parenkami a Małą Popadią gdzie spotykamy czerwony szlak pieszy którym będziemy się poruszać do końca dzisiejszej wędrówki. Pośród gęstej kosówki wchodzimy na Małą Popadię , póżniej obniżenie i dalej po gorganie wchodzimy na chyba najbardziej polski gorgański szczyt , Popadię. Do 1772r przez Popadię biegła granica między Koroną Królestwa Polskiego a Królestwem Węgier. W okresie międzywojennym przez Karpaty Wschodnie została poprowadzona granica polsko-czechosłowacka która dzieliła się na kilka sekcji a każda z nich zaczynała się dużym słupkiem granicznym z wyrytymi godłami obu państw i numerem 1. Do dzisiaj zachowały się dwa takie słupki, oba w Gorganach. Jeden znajduje się na położonym niedaleko Przełęczy Legionów (Rogodze Wielkie) zalesionym Pantyrze a drugi właśnie na Popadii. Na wysokim słupku wykuty czeski lew z datą 1920 i polski orzeł z datą 1923  Daty różne bo i różnie to bywało z tą polską granicą. Po aneksji Zakarpacia w marcu 1939r była tu granica polsko-węgierska która istniała do września 1939r ,a  formalnie aż do 31 grudnia 1945r  Na szczycie obok słupka granicznego przy kamiennym kopcu pordzewiałe resztki starego słupka triangulacyjnego i nowy mały punkt triangulacyjny oraz drogowskaz szlaków. Cały masyw Popadii zryty jest liniami okopów i stanowisk strzelniczych z czasów I wojny światowej. W czasie wojny toczyły się tu zacięte walki w których brali też udział żołnierze II Brygady Legionów polskich. Jak wiele szczytów górskich tak i Popadia ma swą legendę. Wieść niesie , że najsłynniejszy wschodniokarpacki opryszek Dobosz łasy na kobiece wdzięki porwał piękną żonę ruskiego księdza. Gdy nieszczęsna kobieta nie chciała mu być uległą uprowadził ją na niedostępną górę i tam zamordował. Od niej właśnie góra wzięła swoją nazwę. Popadia , czyli żona popa która ponoć spoczywa pod stosem kamieni na szczycie. Z wierzchołka Popadii rozpościera się najpiękniejsza gorgańska panorama o czym mogliśmy się sami przekonać. Nie widać stąd żadnego kawałka równiny ani osady ludzkiej , wszędzie tylko morze szczytów i ... czasami chmury :-) Nacieszywszy oczy schodzimy ostro w dół po rumowisku skalnym. Mijamy parę linii okopów podążając cały czas wzdłuż zachowanych słupków granicznych. Stara granica wciąż jest szlakiem po gorgańskich wierzchołkach. Dochodzimy do przełęczy i dalej poruszamy się piękną , gęstą kosówką która towarzyszy nam przy wejściu na Koretwinę i podczas trawersowania zachodnich stoków Pietrosa. Dalej lasem schodzimy do potoku Studeniec skąd do Osmołody ku naszej radośći zabiera nas ,,gruzawik,,
    potok Kłebak 1100m npm - Mała popadia 1598m npm - POPADIA 1740m npm - Koretwina 1671m npm - potok Studeniec 900m npm
Tego dnia pokonaliśmy dystans 15km i 1060m przewyższenia. Do Osmołody jechaliśmy jeszcze ,,na pace,, 9,5km.  Tego dnia mgły skutecznie uniemożliwiły nam nacieszyć oczy , ale od czego mamy wyobrażnię :-) Jak mówią , że najpiękniejsze no to musi być że takowo :-)  Temperatura dochodziła na szczytach do 29°C ale na szczęście nie było tak parno jak wczorajszego dnia. Co zatym idzie ani burzy ani gradu nie uświadczylim :-)
    Pozdrawiam serdecznie :-)
         Łazior Świętokrzyski

Galeria: