2017.11.05. Lysa Hora

                   Witam :-)
    Beskid Śląsko-Morawski czyli Moravskoslezske Beskydy jest pasmem górskim na pograniczu Czech i Słowacji. Większą jego część zajmuje utworzony w 1973r Park Krajobrazowy Beskidy (CHKO Beskydy) a najwyższym szczytem jest położona w masywie Lysohorska rozsocha mierząca 1323m npm Lysa Hora. Lysa Hora lub też Łysa Góra , Gigula , Lysa-Berg , Kahlberg jest jednocześnie najwyższym szczytem Śląska Cieszyńskiego a w okresie II wojny światowej była najwyższą górą Protektoratu Czech i Moraw. Już w roku 1880 wybudowano na tym szczycie pierwszy obiekt turystyczny a pierwsze schronisko powstało w 1895r dzięki staraniom towarzystwa Beskidenverein. W póżniejszych latach niszczało i powstało jeszcze kilka innych obiektów ale kto by tam doszedł z tym do końca , taki czeski film:-) Teraz funkcjonuje odbudowana niedawno po pożarze  Bezrucova chata i schronisko Zatopek-Maraton. Jest tu też budynek Służby Górskiej (Horska sluzba) i obserwatorium meteorologiczne powstałe jeszcze pod koniec XIXw  Nad wszystkimi obiektami góruje 78-metrowy maszt przekażnika telewizyjnego oddany do użytku w 1980r dzięki któremu góra jest łatwo rozpoznawalna z daleka. Na samym szczycie znajduje się kamienny pomnik/obelisk ku czci wybitnego czeskiego hokeisty i trenera Ivana Hlinki zmarłego tragicznie w 2004r  Znajduje się w/na nim okrągły punkt o którym mowa , że kto go nie pogłaska ten wcale nie był na Łysej Górze :-)  No cóż , chyba niejeden jeszcze to miejsce odwiedzi ;-)   Najwyższa góra Beskidu Śląsko-Morawskiego ma też swoich pasjonatów zrzeszonych w Klubie Przyjaciół Lysej Hory zwanych popularnie ,,łysarzami,, ;-)  Najwierniejsi potrafią odwiedzić ją codziennie a przoduje w tym Rudolf Matusek z licznikiem ponad 5tys wejść ;-)  Z Lysą Horą , Królową Morawskich Beskidów związanych jest też mnóstwo legend.  Jak głosi jedna z nich kryje ona w sobie armię mitycznych śląskich rycerzy którzy śpią spokojnie dopóki nad nią krążą kruki. Kiedy sfruną one w doliny rycerze wstaną by walczyć z wrogiem !  A tak to raz do roku w dzień św. Jana bębniarz oznajmia im dalszą drzemkę :-)  Na łysą Górę zlatywały się z całego Śląska czarownice i wiedżmy organizując na niej swoje sabaty. Uczestniczył w sabatach też Lucyfer i inne diabły a każdy zbłąkany wtedy tu wędrowiec  nieszczęsny kończył swój żywot. Może dlatego wokół szczytu znajduje się wiele symbolicznych grobów , krzyży i tablic pamiątkowych poświęconych tym co zginęli w górach ?:-)  Z tej też okazji 1 maja organizowana jest corocznie impreza turystyczna - Zlot czarownic na Łysej Górze :-)  W swoim środku góra kryje ponoć tajemne Czarne Jezioro które rozleje się gdy miarka grzechów ludzkich się przepełni :-)  Z Lysą Horą związany jest też autentyczny zbójnik Ondraś który grasował w tych okolicach na przełomie XVII i XVIII wieku , taki beskidzki Janosik który bronił chłopów i gnębił panów. Według legendy ów Ondraszek ze swoją bandą ukrył w jaskiniach Lysej Hory ogromny skarb strzeżony przez mitycznego białego węża i wiedżmę Hanę.  Ondra został zabity przez swojego kompana Juraszka który nie oparł się pokusie zgarnięcia nagrody za głowę herszta. Zwłoki Ondrasza zostały poćwiartowane na rynku we Frydku w celu odstraszenia potencjalnych naśladowców a sam Jurasz skończył niewiele lepiej gdyż udając się po odbiór nagrody został wtrącony do lochów , torturowany i zabity. No ale skarb jest skarbem :-)  I my spróbowaliśmy się zmierzyć z tą legendą , odnależć tą ,,Ondraszkową dziurę,, i wzbogacić się nie grzesząc zbytnio co by wody Czarnego Jeziora się nie przelały :-)  W cieniu dwóch najwyższych szczytów Beskidu Śląsko-Morawskiego , Lysej Hory i Smrka leży w wioska Ostravice wyznaczająca historyczną granicę między Śląskiem i Morawami.  Jest to jedno z miejsc wypadowych na Lysą Horę i stąd właśnie wystartowaliśmy. Według najświeższych sprawdzonych prognoz wietrznych nie wiało ale jakoś tak nam dziwnie jednak zawiało , że nim się obejrzeliśmy to przelecieliśmy nad Łysą Górą. Jak te czarownice , a może to spowodowała obecność w naszych szeregach ,,Wyrypiarza zawsze piątego,, ? No nie wiadomo , musimy to sprawdzić na następnej wyprawie :-)  Zeszliśmy (a może zlecieliśmy?) pośród pięknych jaworów nad jezioro Sance które powstało przez spiętrzenie rzeki Ostravicy i udaliśmy się z powrotem do wioski Ostravice. Tu smagani dobrze znanym nam już górskim wicherkiem  posililiśmy się przed podróżą :-)  A zbójeckie skarby ? No cóż nie powiedzieliśmy jeszcze ostatniego słowa i jeszcze tu wrócimy :-) Wszak wszem i wobec  wiadomo , że jaskinia czeka na człeka dobrego i szlachetnego :-)
   Ostravice - Butoranka - Luksinec - Lysa Hora 1323m npm - Kobylanka - Sance - Mazak - Ostravice
Tego dnia dzięki ,,Wyrypiarzowi zawsze piątemu,, a może czarcim mocom  wyszło nam mniej niż pokazują wszelkie znaki na niebie i ziemi ;-) Tylko 17,7km i 1078m przewyższenia , bez wieży tym razem ;-)  W dwudniowych zmaganiach z górami Beskidu Śląsko-Morawskiego udzielali się fizycznie Ela , Ewa , Marek , Mirek  no i piszący :-) Siedem lat temu podobną trasę zrobiliśmy z Markiem i Zbyszkiem (pozdrawiam :-) Z ciekawostki ornitologicznej podczas powrotu zaobserwowaliśmy indyki jak strusie , a może strusie jak indyki :-) Kto to wie , może rozstrzygniemy następnym razem :-)
  Pozdrawiam mimo wszystko dalej wietrznie serdecznie :-)
    Łazior Świętokrzyski

Galeria: