2019.06.30. Dolina Ważecka
Witam :-)
W słowackich Tatrach Wysokich wśród wałów morenowych Doliny Ważeckiej leży nieduże Jamske pleso (Jamski Staw) o powierzchni 0,69 ha i głębokości 4,2m . Nazwę swą zawdzięcza wałom morenowym ciągnącym się w przedłużeniu południowego ramienia Krywania zwanym tu Jamami. Staw leży w malowniczej leśnej scenerii na wysokości 1447m npm przy Tatrzańskiej Magistrali. Nad wschodnim brzegiem jeziorka na przełomie 1935/1936 stanęło tu niewielkie prywatne schronisko wybudowane przez Gustava Nedobrego. Nedobry był taternikiem i współzałożycielem Słowackiego Towarzystwa wspinaczkowego JAMES. Nedobrego chata położona u podnóża Krywania zwana też była Krivanską chatą a to za sprawą zmiany nazwy stawu na Krivanske pleso. Doszło do tej zmiany dzięki Nedobremu który w ten sposób chciał bardziej spopularyzować swoje schronisko. Samo schronisko miało drewnianą konstrukcję mogącą pomieścić na dwóch piętrach do 60 osób. W czasie II wojny światowej obiekt służył jako pensjonat dla Hitlerjugend. Chata spłonęła w lutym 1943r a w 1944r pozostałe budynki gospodarcze spalili Niemcy. W najwyższej części Doliny Ważeckiej leżą pod wschodnimi ścianami Krywania dwa następne tatrzańskie stawy. Jest to nieduży Mały Staw Ważecki (Male Vazecke pliesko) i dość duży Zielony Staw Ważecki (Zelene pleso pod Krivanom) do którego dawniej doprowadzony był żółty szlak pieszy.
Dolina Ważecka / Vazecka dolina :
Jamski Staw / Jamske pleso 1447m npm
A że nie samymi stawami człek żyje to i też wdrapaliśmy się we trójkę z Elą i Mirkiem na strzegącego Jamskeho plesa potężnego i dumnego Krywania. Jak to u niego zwykle bywa w odwiedzinach - ludzisków było multum :-) A że nie chciało się używać latarek to i w zamian dostaliśmy południowy żar niemiłosiernie nam doskwierający. Trasę obraliśmy taką standardową - z parkingu w Trzech Studniczkach i tam też okrężny powrót :-) Z Kielc w miarę szybko tam dotarliśmy przy cieniu księżyca kurczącym się (nie wiedzieć czemu) z każdym kolejnym objawieniem :-) Podróżowaliśmy przy tak świetnej muzyce że aż ciężko ją było odzyskać z odtwarzacza :-) A na Krywaniu , choć to narodowa góra Słowaków niosło się po tatrzańskich wierchach dżwięczne Happy Birthday !!! Na parkingu były toasty i brak klimy , ale to po złośliwości chyba tych nietoastujących :-) W drodze , to juz chyba tradycyjnie zaopatrzyliśmy się w Marków Tuzemski i tylko Yanosik okrutnie zwodził kpiąc sobie z nas niemiłosiernie :-) Tej pięknej ale jakże piekielnej niedzieli uciuraliśmy się ponad 19km i drapaliśmy do góry (ale i na dół:-) 1410m A dzięki Yanosikowi podziwialiśmy polskie krajobrazy dodatkowo przez prawie 50km ale za to z toastem :-) I tak mieliśmy szczęście , ze nie wybraliśmy się na ten najpiękniejszy szczyt Tatr (według Słowaków , i nie tylko chyba:-) w okolicach 16 sierpnia kiedy na Krywań ciągną pielgrzymki. Czy sprzęgło należy pompować ?
I tylko butów żal ...
Pozdrawiam serdecznie niemiłosiernie upalnie :-)
Łazior Świętokrzyski