Azjatyckie Czołgi zdobywają Giewont

Miniony, lekko wydłużony weekend, 12- 15 października, spędziłam w naszych pięknych Tatrach w towarzystwie Ani, Marka i Konrada zwanego Czołgiem. Nasza czwórka stanowi Punkowy Klub Turystyki Aktywnej „Azjatyckie  Czołgi”.

Do Zakopanego wyruszyliśmy, prosto po pracy, w czwartek 12.10 i był to dzień dojazdowy i organizacyjny. W piątek 13.10 wyruszyliśmy na naszą pierwszą trasę a przewodnikiem i komandorem wycieczki był Marek.
Marek poprowadził nas na Giewont, na który podobno co niektórzy wchodzą w klapkach... Trasa naszej wędrówki to: Kuźnice- Kalatówki- Hala Kondratowa- Kondracka Przełęcz- Dolina Małej Łąki- Zakopane Krzeptówki.

Giewont – masyw górski w Tatrach Zachodnich o wysokości 1894 m n.p.m. i długości 2,7 km. Jego główny wierzchołek, Wielki Giewont, jest często uznawany za najwyższy szczyt w Tatrach Zachodnich położony w całości na terenie Polski; wyższa jest jednak Twarda Kopa w pobliżu Czerwonych Wierchów.
Do Wyżniej Kondrackiej Przełęczy trasa jest bez większych trudności technicznych. Ostatni podwierzchołkowy odcinek (szlak niebieski) jest trudniejszy i ubezpieczony łańcuchami. Obowiązuje na nim ruch jednostronny – na szczyt prowadzi (patrząc z dołu) trasa z prawej strony. W sezonie przy dobrej pogodzie na odcinku tym tworzą się kolejki, czasami bardzo długie- Giewont należy bowiem do najbardziej popularnych tatrzańskich szczytów.
Na szczyt Wielkiego Giewontu dojść można trzema popularnymi szlakami turystycznymi- żółtym, czerwonym i niebieskim, zaczynających się w różnych miejscach. My wybraliśmy szlak niebieski.

Wystartowaliśmy w Kuźnicach, wstępując na wyżej wspomniany niebieski szlak. Na Kalatówkach odwiedziliśmy Pustelnię Brata Alberta i Sióstr Albertynek. Jedna z sióstr opowiedziala nam o historii powstania pustelni i o samym Bracie Albercie też. Marek zrobił wpis do księgi pamiątkowej, Czołgu pobrał pamiątkowe pieczątki a ja zrobiłam kilka fotek- też na pamiątkę.

Pogoda w tym dniu dopisała pierwszorzędnie a to zagwarantowało nam wspaniałe widoki. Z zapartym tchem podziwialiśmy tatrzańskie panoramy i zrobiliśmy masę zdjęć. Wędrowało nam się bardzo fajnie a małe trudności, dosłownie na chwilę, pojawiły się w momencie dojścia do łańcuchów, prowadzących na szczyt Giewontu.

Ania bała się chodzenia po łańcuchach, Marek podstępnie o łańcuchach nie powiedział a ja o nich nie wiedziałam bo nigdy na Giewoncie nie byłam i tak oto nasza przyjaciółka została postawiona przed faktem dokonanym... Kilka minut trwało postawienie przez nią pierwszego kroku a potem poszło jak z płatka. Zarówno Ania jak i pozostała nasza trójka, spokojnie poradziła sobie z tymi kilkoma łańcuszkami prowadzącymi na Giewont. Na szczycie czekała na nas nagroda- cudowne widoki i mały piknik, który urządziliśmy sobie pod krzyżem. Naprawdę było bardzo pięknie. 

Na koniec zostało nam zejście żółtym szlakiem do Doliny Małej Łąki i dalej na Krzeptówki. Zejście było dosyć strome i dla mnie  schodzenie z Giewontu było gorsze od podchodzenia.
Dzień upłynął nam w miłej atmosferze, w pięknych okolicznościach pogody i przyrody a wszystko to okraszone kolorami złotej polskiej jesieni.

Ania na wyprawie przekonała się, że to co się jej do tej pory wydawało niemożliwe okazało się możliwe i jak najbardziej dla niej. A my, Azjatyckie Czołgi mieliśmy okazję pobyć ze sobą a przy okazji wędrować po naszych pięknych górach.

Markowi dziękuję za odpowiedzialne przewodnictwo na trasie a całą ekipę Azjatyckich Czołgów serdecznie pozdrawiam :-)

Galeria: