Zimowe zdobywanie Babiej Góry, podczas IV Wyprawy zimowej AKTK PTTK "Sabat"

Babia Góra inaczej nazywana również Diablakiem to masyw górski, którego zwieńczeniem jest szczyt Babiej Góry o wysokości 1725 m n. p. m. Położony jest we wschodniej części Beskidu Żywieckiego, a zarazem jest jego najwyższym wzniesieniem. Babia Góra nazywana jest Królową Beskidów i należy do Korony Gór Polski.

Z najwyższego wierzchołka Babiej Góry roztacza się przepiękna panorama we wszystkich kierunkach. Możemy podziwiać ze szczytu większość pasm Beskidów (Śląski, Żywiecki, Makowski, Mały, Wyspowy, Gorce, Tatry oraz góry Słowacji, a także kotlinę Orawsko-Nowotarską).

Diablak znany jest z bardzo kapryśnych warunków atmosferycznych, gdzie pogoda potrafi zmienić się w ciągu kilkunastu minut. W 1954 roku utworzono w masywie Babiej Góry, Babiogórski Park Narodowy, który w 1977 roku został wpisany na listę światowych rezerwatów biosfery UNESCO, ze względu na niezwykłe walory przyrodnicze.

O kaprysach pogodowych Babiej Góry mogłam się przekonać podczas IV Wyprawy Zimowej AKTK PTTK „Sabat”, która odbyła się w terminie 20- 21 luty 2016 r. Zdobycie Diablaka było naszym głównym celem i ten cel wszystkim udało się zrealizować.
W Beskid Żywiecki pojechało 20 śmiałków pod przewodnictwem kol. Krzysztofa Kowalskiego- niezrównanego przewodnika beskidzkiego i wspaniałego kompana na wędrownym szlaku.

 

Kol. Krzysztof Kowalski- kierownik i przewodnik wyprawy na Babią Górę

 

Babią Górę zdobyliśmy w pierwszym dniu naszej eskapady czyli w sobotę 20 lutego. Mimo fatalnej, deszczowej pogody, w dniach poprzedzających wyjazd, w sobotę okazało się, że Beskidy przywitały nas ładną pogodą bez zapowiedzi deszczu. Z czasem na trasie coraz częściej wychodziło słońce a silny wiatr rozwiewał chmury, dzięki czemu mogliśmy po drodze podziwiać wspaniałe widoki i panoramki beskidzkie w zimowej odsłonie. Im wyżej tym więcej było śniegu oraz drzew i krzewów bajecznie wymalowanych szronem i szadzią. Na kilka godzin znaleźliśmy się w „zimowej bajce”.

Zimowa bajka w Beskidach

 

Góry otworzyły się w tym dniu przed nami ale niestety Babia Góra ma te swoje kaprysy i cóż... Szczyt Diablaka spowiła gęsta mgła oraz wiał tam bardzo silny i zimny wiatr. Słynne, wspaniałe widoki rozciągające się z Babki na cztery strony świata, można było zobaczyć jedynie oczami wyobraźni...
Niektórzy pierwszy raz odwiedzili Królową Beskidów i musieli uwierzyć nam na słowo, że widoki są tam naprawdę fantastyczne.

 

 

 

Nikt jednak nie narzekał. Czuło się wprawdzie mały niedosyt ale byliśmy szczęśliwi, że udało nam się zdobyć Babią Górę w tych trudnych zimowych warunkach. W niektórych momentach łatwo nie było, gdyż podejścia były strome a pod śniegiem kryla się warstwa lodu. Bardzo pomogły nam raki, specjalnie wypożyczone na wyprawę oraz kijki trekkingowe.

Trasa naszej wędrówki przedstawiała się następująco: Przełęcz Krowiarki- schronisko „Markowe Szczawiny” / niebieski szlak/- dalej czerwonym szlakiem: Przełęcz „Brona”- Kościółki- Lodowa Przełęcz- Babia Góra.
Wracaliśmy tą samą drogą, z tym, że na Markowych Szczawinach skierowaliśmy się na zielony szlak, prowadzący do Zawoi- Markowej, gdzie czekała na nas ciepła i przytulna kwatera a potem wieczorek integracyjny w sali kominkowej, przy gitarze i małym co nieco ;-)

Niedziela przywitała nas obfitym deszczem, który padał całą noc. W tym dniu nie było mowy o wejściu w góry. Po naradzie i tzw. „burzy mózgów” pojechaliśmy do Żywca na zwiedzanie ciekawych obiektów. O ty jednak opowiem w następnym odcinku ;-)

Tymczasem bardzo, ale to bardzo dziękuje kol. Krzysiowi Kowalskiemu za przygotowanie i poprowadzenie tej trudnej a może i nawet niebezpiecznej wyprawy.

Piszę niebezpiecznej bo, po powrocie do Kielc okazało się, że w dniu kiedy atakowaliśmy Diablaka, wieczorem prowadzona była była przez GOPR akcja poszukiwawcza, zaginionych ponad 20 turystów. Fakt, łatwo było się pomylić. Wiatr był bardzo silny i po kilkunastu minutach zasypywał śniegiem nasze ślady. Poza tym sama widziałam wiele osób, które szły na Babią po godz. 15- stej kiedy my już pospiesznie i w miarę sprawnie kierowaliśmy się w dół, żeby zdążyć przed zmierzchem. W górach jednak mile widziany jest zdrowy rozsądek i pokora wobec majestatu przyrody i sił natury.

 

Na szczycie Babiej Góry coś tam sobie pogadałam do kamerki, zachwalając widoki;-)

https://www.facebook.com/joanna.burtnik/videos/vb.100001408046565/1016544781735780/?type=2&theater

 

 

 

Tekst: Joanna Burtnik
Foto: JB, Iza Kotkowska, Paweł Suder

 

Galeria: