27-02-2021 Wędrówka szlakami Beskidu Śląskiego przez Klimczok i Szyndzielnię.

W sobotę 27 lutego wspólnie z Dorotą wybrałem się w północno-wschodnią część Pasma Baraniej Góry. Naszą wędrówkę szlakami Beskidu Śląskiego rozpoczęliśmy we wsi Bystra, z której przez Lanckoronę (751 m n.p.m.) i Magurę (1109 m) dotarliśmy na Klimczok (1117 m). Po ostatniej odwilży z dolnej partii pasma całkowicie zniknął śnieg. Pojawił się gdzieś na 700m, nieco wyżej do śniegu dołączyła mgła i marznąca mżawka. Klimczok, a szczególnie dzikie lasy i niewielkie jaskinie znajdujące się na jego stokach były ponoć, przed laty kryjówką śląskich zbójników, ze słynnymi braćmi Klimczakami na czele. Dziś zamiast siedziby zbójników na Klimczoku, na skraju hali od strony Magury stoi schronisko PTTK. Schronisko na Klimczoku nosiło kiedyś nazwę Klementynówka, od  imienia żony barona von Klobusa z Łodygowic, który wybudował tu w 1872 roku domek myśliwski. Gdy w 1895 roku domek spłonął przystąpiono do budowy nowego otwartego w roku 1897, od tego czasu płonął on jeszcze dwukrotnie, w 1910 i 1913 roku, dlatego w roku 1914 wybudowano obiekt całkowicie nowy, murowany z kamienia. Przetrwał on z niewielkimi zmianami do dnia dzisiejszego. Z czasem budynek przejęła niemiecka organizacja turystyczna Beskidenverein z przeznaczeniem na schronisko górskie. Po zakończeniu działań wojennych schronisko przejęli działacze reaktywowanych już w lutym 1945 oddziałów Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego z Bielska i Białej (już jako wspólnego Oddziału Bielsko-Bialskiego). Od 1950 obiekt występuje pod szyldem Polskiego Towarzystwa Turystyczno-Krajoznawczego, które do 1961 gruntownie go wyremontowało. Z Klimczoka powędrowaliśmy przez Szyndzielnię (1026 m) do schroniska PTTK Szyndzielnia. Schronisko na Szyndzielni wybudował w 1897 roku bielski odział Beskidenverein, był to pierwszy niemiecki obiekt tego typu w Beskidzie Śląskim. Służył turystom do wybuchu II wojny światowej, kiedy został przejęty przez Wehrmacht na koszary. Budynek został uszkodzony w czasie walk w 1945 roku. Po wojnie, w stanie totalnej ruiny został przejęty najpierw przez Polskie Towarzystwo Tatrzańskie, potem przez Polskie Towarzystwo Turystyczno-Krajoznawcze, które stopniowo je odbudowywały. Obecny kształt schronisko zyskało po modernizacji w latach pięćdziesiątych i remoncie po pożarze w latach osiemdziesiątych dwudziestego wieku. Z Szyndzielni nasza wędrówka prowadziła dalej przez  Kołowrót (788 m), Cygański Las do schroniska Stefanka na Koziej Górze (683 m). To trzecie i już ostatnie schronisko jakie odwiedziliśmy tego dnia. Schronisko Stefanka pochodzi z końca XIX wieku. W 1926 roku przejął je Beskidenverein i zagospodarował dla potrzeb toru saneczkowego. Turyści wypożyczali w schronisku sanki i po szaleńczym zjeździe lądowali nieopodal Cygańskiego Lasu, gdzie czekała na nich specjalnie w tym celu otwarta restauracja. Stad też obiekt na Koziej Górze często nazywano „schroniskiem na torem”. Nazwa Stefanka pochodzi od nazwiska dr. Karola Steffana, burmistrza bielskiego i jednocześnie prezesa Beskidenverein. Po II wojnie światowej schronisko przejęło najpierw PTT, potem gospodarował tu PTTK i harcerze z ZHR. Obecnie znajduje się w rękach prywatnych.     
Tego dnia pokonaliśmy bez mała 15km przy 860m podejść. W drodze powrotnej do Kielc zatrzymaliśmy się na chwilę, na kremówki w Wadowicach.

Galeria: